Wycieczki po Xeli
Zaproszenie
Do Xeli przyjechaliśmy w sobotę o 16. Od razu poznaliśmy Seana, Australijczyka, który już trzeci raz pracował jako wolontariusz w Casa Seibel. Od słowa do słowa wyszło, że nazajutrz idzie z ekipą z jednej ze szkół hiszpańskiego na wygasły wulkan w Xeli i zaproponował, żebyśmy dołączyli. Zgodnie wykrzyknęliśmy entuzjastyczne ‘Jasne!’ Zapominając, że sobota dla nas była dość męcząca i fajnie byłoby odpocząć, a tak to trzeba będzie się zerwać skoro świt i w te pędy iść pod górę.
W góry zawsze trzeba iść przygotowanym
Z opowieści Seana wynikało, że wycieczka na Cerro Quemado to taki przyjemny spacerek. Ja ubrałam trampki, tylko Pawko wziął wodę, żadne z nas nie wzięło nic do jedzenia. I rzeczywiście, zaczęło się prosto i nudno, bo musieliśmy przejść jakieś 2 i pół kilometra wzdłuż drogi, a właściwie po drodze, bo w Gwatemali nie zawsze są chodniki. Potem mieliśmy krótką przerwę, czekaliśmy aż studenci dojdą. Jak tak sobie siedzieliśmy przy skręcie na Cerro Quemado, to widzieliśmy, że co podjeżdża jakiś chicken bus, to większość ludzi wysiada, pakuje się do pick-upów i odjeżdża w stronę, w którą mieliśmy iść. ‘Czyli, że tam można jechać? Oni wszyscy jadą się wspinać?’ Spytaliśmy.
Niedzielne obrządki
Okazało się, ze mieszkańcy Xeli udają się na wulkan regularnie, szczególnie w niedzielę, by tam, nie na szczycie tylko polanach na dole, modlić się czy oddawać cześć swemu bogu (katolickiemu, protestanckiemu, mormonów, itd). Takie połączenie rytuału chrześcijańskiego z tradycyjnymi wierzeniami Majów. Po jakiś 30 minutach mieliśmy nie jedną okazję, żeby to zobaczyć. Na polanach, w lesie, gdziekolwiek było miejsce, ludzie zbierali się w grupy i zaczynali swoje obrządki. Jedni śpiewali, drudzy słuchali kazania, inni kajali się głośno padając na ziemię. Słowem, ciekawe doświadczenie.
Podejście
Nie mieliśmy za dużo czasu na obserwację, zaczęliśmy się wspinać. Bardzo szybko okazało się, że to jednak nie jest spacer, tylko poważne skakanie po kamieniach wzwyż. Xela leży na wysokości około 2300 m a Cerro ma 3197. Trampki się ślizgały, a wody starczyło na pierwsze pół godziny. Wolno bo wolno, ale doszliśmy. Warto było oczywiście. Schodziliśmy inną ścieżką, która okazała się być o wiele łatwiejszym szlakiem. A co do butów, to były też panie w sandałkach. I w ogóle się nie ślizgały.
Informacje praktyczne
Z Zony 1 w Xeli do skrętu na Cerro Quemado to jakieś 25-30 minut z buta, są też autobusy (wszystko na przykład, co jedzie na Zunil). Wejście – za darmo. Bezpieczeństwo – z ego co slyszałam i przeczytałam, Cerro Quemado jest zdecydowanie bezpieczniejsza opcją na spacer niż Cerro Baul.
Film
Pierwszy dzień w Xeli i do tego trzeba było wstać z kurami, kawy nie dało się wypić w wystarczającej ilości. Możecie to zobaczyć na filmiku. Zresztą, co do nazwy QUETZALTENANGO, to cały czas muszę się najpierw zastanowić, trochę zwolnić, żeby to dobrze wymówić.
Zapraszam: