Australio, nadciągamy!
W komplecie
Sydney było punktem startowym naszej przygody w Australii. Kasia przyleciała z Filipin dzień wcześniej niż ja, i jak ja doleciałam z Christchurch to już czekała na mnie u kolegi, który zgodził się nas przenocować na kilka dni. Ania leciała z Polski i miała małe opóźnienie. Żeby tego było mało, to jeszcze zgubiono jej bagaż, tak że dołączyła do nas ostatnia. Ale wino było.
Miasto
Ja Sydney polubiłam. Gdybym mogła, zostałabym tam dłużej i zwiedziła wszystkie plaże. My, między innymi popłynęłyśmy na Manly. I to mi się podobało. Mieszkasz w dużym mieście, ale jak masz ochotę odpocząć, popływać, czy zapomnieć o dużym mieście , masz mnóstwo miejsc, do których możesz dojechać autobusem.
Miałyśmy w sumie trzy dni razem. Po noclegu u kolegi znalazłyśmy świetną miejscówkę, w akademikach colegge’u Św. Zofii. Przez te trzy dni przeszłyśmy Sydney ile się dało. Niestety, jak to bywa, wszędzie gdzie jedziemy, pada 🙂 Sydney nie było wyjątkiem, jakieś 70% czasu padało.
Krótkie wprowadzenie do naszej trójki i naszej wyprawy tutaj: