U nietoperzy
Szybko, szybko
Pobyt w Semuc Champey był trochę nerwowy i nie zdążyliśmy zrobić wszystkiego, ponieważ spieszyliśmy się właśnie do parku Grutas de Lanquín. Pick-up odstawił nas w centrum miasteczka, a tu jeszcze ponad dwa kilometry z buta. Szybkim krokiem ruszyliśmy przed siebie. Droga prosta, hmm, jedyna; nie można się pomylić. Mieliśmy jeszcze wpaść do hostelu, żeby się przebrać, ale zdecydowaliśmy, że to by nie miało sensu i że lepiej iść bezpośrednio do jaskiń.
Jaskinie
Pierwsza jaskinia ma oświetlenie punktowe, chodnik i schody ułatwiające przejście. Poza tym, kompleks ten zawiera liczne komnaty i piękne formacje kamienne. Jeśli kogoś fascynuje speleologia, to Grutas de Lanquín będą dla niego gratką. Dlaczego? Bo nie dość, że ciekawe, nieodkryte (większość tego miejsca nigdy nie została w pełni zbadana), to do tego można zwiedzać wszystko (na swoją odpowiedzialność).
Ciemność
Ja tam wolałam nie oddalać się za bardzo od źródeł światła. Raz, że nawet buty trekingowe nie uchroniły mnie przed ślizganiem się, a dwa, że ciemne i klaustrofobiczne miejsca nie działają na mnie najlepiej.
Choć przy głównej ‘ścieżce’ pierwszej jaskini jest światło, lepiej zabrać ze sobą latarkę, czołówkę czy naładowany telefon. Światło jest dzięki generatorom, ale nie oznacza to, że awarie się tu nie zdarzają.
Stalaktytowe zwierzęta
Jaskinie plus woda znaczy tyle, że będą stalaktyty i inne formacje skalne. Co niektórzy im się przyglądając zauważyli kształty zwierząt. Przewodnicy pokazują orły, lwy i inne takie. Dla mnie to jest trochę tak, jak zabawa w ‘co ci przypomina ta chmura?’. We wszystkim da się coś zobaczyć.
I te prawdziwe
Wapienne jaskinie są schronieniem dla nietoperzy. Wskazane jest noszenie dobrych butów, które nie będą się łatwo ślizgać na mokrym podłożu. Mokrym od wody i guana. Dlatego też, Paweł ubrał klapki. Haha, ślizgał się, a miejscami przyklejał się do błota i z trudem udawało mu się oderwać nogę (z butem) od podłoża. Paweł wyszedł z tego cały i zdrowy, klapki trochę ucierpiały, ale przeżyły. Po wyjściu z jaskini, chcąc nie chcąc, jest się mniej lub bardziej upaćkanym. Czasami lepiej nie wiedzieć od czego. Na szczęście przy wejściu stoi zlew i mydło antybakteryjne.
Dining out
Co do nietoperzy, to warto sobie zaplanować wizytę w jaskiniach tak, aby zbiegła się w czasie z zachodem słońca (około godziny 18:00), kiedy tysiące z nich wylatują z jaskini zasłaniając niebo. Tak mówią lokali; jak my tam byliśmy to niebo było zasłonięte wieczorną ciemnością, nie nietoperzami, ale rzeczywiście, przed zachodem słońca było widać setki netoperków wylatujących z jaskini. Nawet jak już szliśmy do hostelu, to po drodze widzieliśmy ich mnóstwo, jak zlatywały na okoliczne drzewa.
Inne atrakcje
My poszliśmy do parku Grubas de Lanquin właściwie tylko po to, żeby zobaczyć słynny w okolicy pokaz wylatujących z jaskini nietoperzy. Nie znaczy to, że jest to jedyna atrakcja parku. Można tu również popływać, rozbić namiot, jak i zrobić ‘river tubing’.
Szacunek
Warto też pamiętać, że dla Q’eqchís tego obszaru jest to święte miejsce. Kamienne ołtarze wewnątrz jaskiń były i nadal są używane w świętych obrzędach ceremonialnych Majów.
Cena: 30 Quetzales
Godziny otwarcia: od 8 do 18