Fioletowo mi
To już właściwie końcówka tego wspaniałego czasu, kiedy w Kunmingu kwitną dżakarandy* (można to także pisać prze ‘j’, jakarandy, ale jakoś ta spolszczona nazwa bardziej mi się podoba). Obraz niczym bajkowy; lawendowo fioletowe kwiatki oszałamiające swym zapachem, szczególnie gdy trafi się miejsce, gdzie drzew tych dużo.
Mam szczęście, jako że szkoła, na której kampusie mieszkam jest rzut beretem od jednego takiego miejsca. Moja ulica, hmm, żeby nie kłamać, to my mieszkamy na JiaoChang Bei Lu (czyli na ul. Targowisko Nauki – Północ) a Aleja Dżakarand jest na JiaoChang Zhong Lu (czyli na Targowisku Nauki- Środek), ale w mojej głowie to ta sama ulica.
Fenomen dżakarand znany jest jest chyba wszystkim Kunmingczykom, bynajmniej wszystkim posiadającym sprzęt telefoniczno-fotograficzny z pasją do zeń korzystania. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie przyjeżdżali namiętnie w to miejsce tworząc tłumy na chodnikach i korki na ulicach. Mnie najbardziej dziwi fakt, że nikt nie zostaje rozjechany, bo ciągle ktoś wychodzi na drogę w poszukiwaniu perfekcyjnego ujęcia. Mi, osobie przemieszczającej się wszędzie rowerem, nerwy puszczają dokładnie sekundę po skręcie w Środkowe Targowisko Nauki, bo nawet rowerem przejechać się tego nie da. Ech, coś za coś. Zobaczcie sami!