Przedkowidowa Hawana
Państwo Środka nie zawsze ma dobre połączenia
Ale od początku. Podróż trwała długo. Niby już powinnam się przyzwyczaić, bo co wakacje tak samo. Tym razem nie obyło się bez odwołanego lotu, zmian na ostatnią chwilę, które jeszcze wydłużyły i tak długą podróż. Kunming – Pekin (3 godziny i trochę), 7 godzin czekania, Pekin – Moskwa (9 godzin). Lądowałam wieczorem, a kolejny lot miałam po 18 godzinach, więc zdecydowałam się wypróbować lotniskową kapsułę, co by trochę odpocząć (plusem tego był prysznic) i w końcu, najważniejszy lot: Moskwa – Hawana, 12 i pół godziny. Po 49 godzinach, wreszcie, dotarłam do wyśnionej Kubie, gdzie po pierwszym kroku uderzyły mnie: gorąc niemiłosierny, brak Internetu, chaos i przedrogie taryfy.
Hostel
Moje dwie towarzyszki podróży, Ania i Magda, przyleciały dzień wcześniej i zdążyły już co nieco rozpocząć fazę aklimatyzacji. Jak tylko dotarłam do naszego hostelu miałam nadzieję na opowieści, co się wydarzyło w ciągu tego czasu kiedy się nie widziałyśmy, a tu niespodzianka – pokój pusty. Miałam więc czas trochę się rozejrzeć. Trudno to nawet nazwać pokojem, bo była:
i kuchnia (potencjalna to znaczy, wyglądało to jak kuchnia tylko, że żadnych kuchennych sprzętów tam nie było; wsunęłyśmy tam jedno łóżko)
i przedpokój (pierwotnie z dwoma łóżkami, z których jedno wylądowało w kuchni),
pokój z dwuosobowym łóżkiem i lodówką, i wiatrakiem
oraz łazienka z kranem, na który trzeba było mieć sposób, żeby woda leciała i toaleta bez deski sedesowej.
A oto krótki przedsmak naszych hawańskich luksusów:
Chilijskie wino w Hawanie
Jak już się doczekałam dziewczyn, zaczęłyśmy swoje opowieści łącząc je z dobrami przywiezionymi z Polski i z Chile, dodam: dobrami płynnymi. I tak zaczęłyśmy pierwszy wspólny wieczór w Hawanie. Stwierdziłam, że czasu oszukać się nie da i że starość nie radość, bo chyba pierwszy raz w życiu doskwierał mi jetlag, który bezczelnie był ze mną przez następne kilka dni. Hostel Corazon del Mundo okazał się mieć także i miłe niespodzianki, między innymi w postaci dostępnego dla gości dachu, z którego panorama może i nie była zapierająca dech w piersi, ale był przyjemny i ułatwiał poznawanie innych podróżników z tegoż hotelu.
Muzyka
Hawana nocą ma swoje uroki, jak każde miasto nocą, ale, prawdę powiedziawszy, nie za wiele jej takiej pamiętam. Za to drugi dzień i owszem. Wybrałyśmy się na długi spacer po starej Hawanie mając w głowie wizję miasta muzyki i tańca. Idziemy, idziemy i długo, długo nic. Za to jak już się zaczęło to na każdym kroku trafiałyśmy czy to na muzykę na żywo, pochody z tancerzami na szczudłach, występy na placach. Tak że Hawana, przynajmniej w moich odczuciu, zostanie już miastem o muzycznej duszy.
Pieniądze
Każdy kto był na Kubie, na pewno przeżył lekki szok związany z tymi wszystkimi dla nas już oczywistymi i często niezbędnymi sprawami w życiu, których na Kubie albo brak , albo dostęp do nich jest ograniczony czy skomplikowany do granic. Dzisiaj będzie o pieniądzach. Waluta – dwie waluty, kuki i kupy 😉 (CUC i CUP), pierwsza przede wszystkim dla przyjezdnych (1 CUC plus minus 1 Euro), CUP dla lokalsów. Przelicznik ~1:24. Wydaje się to skomplikowane, ale w praktyce łatwo się człowiek przyzwyczaja. Trzeba pamiętać jak je rozróżnić, żeby nie być łatwym łupem czyhających na naiwnych turystów. I znowu, klucz do tego jest całkiem prosty: CUP-y – bohaterowie narodowi, CUC-i – pomniki. Ponoć rarytasem jest moneta 3 CUP z Che Gevarą. Najłatwiej ją zdobyć w mniej turystycznych miejscach. W sklepikach z pamiątkami w najbardziej obleganych przez turystów miejscach można je kupić za 2 czy nawet 3 razy więcej niż jest warta.
Ani CUP-ów ani CUC-ów nie można kupić poza Kubą. Pieniądze najlepiej wymieniać w casa de cambio, Kubańskim kantorze zwanym CADECA i nie liczyć na łut szczęścia z jakimkolwiek bankomatem. Wielu turystów w czasie pobytu na Kubie w ogóle, bądź z rzadka, ma okazje wydać jakiekolwiek CUP-y, no bo jak się chce to można wszystko sobie organizować przez biura podróży, agencje turystyczne, jeść w restauracjach, słowem robić wszystko to, za co się płaci w CUC-ach. Mają nawet pseudo Pewexy, gdzie się płaci tą walutą. Historia o supermercados też jest dobra, i do dzisiaj pluję sobie w twarz, że nie wchodziłam tam zawsze w pełnej gotowości i nagrywała skarby ichniejszych Pewexów.
Pewexy
Jak już Wam wspominałam Ania i Magda przyleciały do Hawany dzień wcześniej i jak tylko się zameldowały we wspaniałym Hostel Corazon del Mundo, był czas najwyższy zrobić jakieś zapasy. Właścicielka hostelu z entuzjazmem w oczach wytłumaczyła gdzie mają iść, by odkryć skarby kulinarne. Tak poinstruowane, dziewczyny nie były przygotowane na to, co ujrzały w pierwszym w ich życiu kubańskim supermercado i co z większymi czy mniejszymi wariacjami miały widzieć po przekroczeniu progu jakiegokolwiek sklepu na Kubie. Z pewexem ma to tyle wspólnego, że trzeba tam płacić walutą, którą nie posługuje się większość kubańskiego społeczeństwa. Wybór produktów jest, hmm, delikatnie mówiąc dziwaczny, np. wafle ryżowe, ciacha, alkohole, woda, ocet, olej, ananasy w puszce (4 CUC-i), tuńczyk w gablotce, co by nikt nie ukradł (też 4 CUC-i, puszka mała), itp; prawie wszystko sprowadzane z Hiszpanii.
Miałyśmy nadzieję na coś, z czego można by przygotować sensowny posiłek; wiecie o co chodzi, prawda? Jako że my uprawiamy podróżowanie budżetowe, nie uśmiecha nam się jeść trzy razy dziennie w restauracjach dla turystów. Za CUP-y można kupić rzeczy na bazarach, ale my, albo nie miałyśmy szczęścia na trafienie jakiś porządnych bazarów, albo rzeczywiście wybór warzyw i owoców był raczej skromny. Nie upieram się, że pierwsza opcja jest nieprawdziwa. Jak będziecie śledzić nasze kroki, to zobaczycie, że naprawdę za każdym razem jak szukamy czegoś, to znajdujemy wszystko, tylko nie to, czego szukamy. Ale trochę odbiegłam od tematu. No to już na koniec – wszystkie kubańskie pieniądze (oprócz tych takich na pamiątkę) wydajcie! Po odprawie na lotnisku CUC-i są nie akceptowane (o CUP-ach nawet nie wspomnę). W kafejkach, sklepach pamiątkarskich i innych takich akceptuje się tylko dolary amerykańskie i euro. Szczerze mówiąc nie pamiętam czy coś jeszcze.
A tu zapraszam na cały filmik z Hawany: