Menu
Matalata
  • Blog
  • Kategorie
    • Afryka
      • Maroko
    • Ameryka Środkowa
      • Belize
      • Gwatemala
    • Ameryka Południowa
      • Boliwia
      • Chile
      • Kolumbia
      • Peru
    • Ameryka Północna
      • Dominikana
      • Kanada
      • Kuba
      • Meksyk
    • Australia i Oceania
      • Australia
      • Nowa Zelandia
      • Vanuatu
    • Azja
      • Chiny
      • Indonezja
    • Europa
      • Wielka Brytania
    • Film
    • Życie w podróży
  • Współpraca
  • Kontakt
Matalata
Machu Picchu we mgle

Machu Picchu

Posted on January 20, 2018March 16, 2025

Porą deszczową

Machu Picchu – jeden z siedmiu cudów dzisiejszego świata, znajduje się na liście wymarzonych miejsc do odwiedzenia nie jednej osoby. Pora deszczowa uniemożliwia wybranie się na bardziej wymagające wycieczki, tak jak czterodniowy Inka Trail czy dziewięciodniowy Choquequirao Trek. Nie znaczy to wcale, że samo Machu Picchu nie jest warte odwiedzenia. 

Znaleźć najlepszą ofertę

Biur turystycznych specjalizujących się w dwudniowej wycieczce do Machu jest od groma i trochę. Wszyscy oferują praktycznie to samo, a jedyna ważna różnica to cena. Jak pisałam poprzednio, nam udało się kupić taką wycieczkę za 90 dolarów.

Mgła nad Machu Picchu

Kierowcy

Najpierw trzeba było dojechać vanem z Cusco do Hidroelectrica. Nie jest to też aż tak blisko, bo około 200 km, stromymi drogami nad przepaścią. Ja mam o tyle dobrze że po wejściu do auta zasypiam jak dziecko. Ania niestety podczas całej drogi zachowała przytomność i sposób w jaki jechał nasz kierowca nie raz wywołał u Ani okrzyk przerażenia. Kierowcy nie tylko charakteryzują się wyjątkową brawurą, ale też innym podejściem do czasu. Wiadomo, takie wycieczki zbierają turystów z różnych hosteli, co powoduje poślizgi, ale po nas przyjechano z godzinnym opóźnieniem.

Piękne widoki z Machu Picchu

Hidroelectrica i co dalej

Po dotarciu do Hidroelectriki są dwie opcje – pociąg, luksusowy ponoć, i spacer. Jest to tylko 13 kilometrów wzdłuż torów i rzeki o wdzięcznej nazwie Urubamba, więc jak dla nas nie było nad czym rozkminiać; poszłyśmy. I tutaj dodam, że taka wycieczka, to fabryka turystów. Vany podjeżdżają jeden za drugim, i kolejne grupy turystów wchodzą na szlak. Nawet w porze deszczowej. Było nas tysiące.

Lamy
Widok na Urubambę

Wartało by znać nazwę swojej grupy

Po 13 kilometrach doszłyśmy do Aguas Calientes, gdzie czekało nas kolejne zadania, znalezienie swojej grupy. Jak to wygląda? Otóż co 5 metrów stoją panowie z kartką w ręku i krzyczą: “Grupa Puma! Grupa puma! Sofia Maria, Juan Jose,….”. Przekrzykiwali się, jeden drugiego, grupy się tworzyły i szły do swoich hoteli. A my, od jednego pana, do drugiego, wyrywamy im listy i szukamy swoich imion. Nic… Przestraszyłyśmy się, że, kurde, tu był ten haczyk, kupiłyśmy wycieczkę za bezcen, ale pewnie bez noclegu. Nagle z drugiego końca rynku usłyszałyśmy: “Ana Barbara dos”!

Mgła

To my! To my!

Przyznam, że trochę nam zajęło zanim zrozumiałyśmy, że to chodzi o nas. Spodziewałyśmy się ‘Ana, Marta’, a nie dwóch imion Ani. No ale na szczęście zorientowałyśmy się w czas i pobiegłyśmy do naszego przewodnika. Poznałyśmy przy okazji pozostałych członków naszej grupy, wszyscy z hiszpańsko języcznych krajów, nikt nie mówił po angielsku. Nic to. Zaprowadzano nas do hotelu, a po chwili była kolacja.

Widok z Machu Picchu

Pobudka

Następnego dnia musiałyśmy wstać około 3, bo śniadanie zaplanowano na 4. Po posiłku znowu miałyśmy dwie opcje: autobus albo z buta. Nie muszę chyba pisać, co wybrałyśmy. A swoją drogą, czasowo wychodzi to prawie to samo, bo droga dla samochodów jest takim wielkim zawijasem złożonym, a ścieżka dla piechurów jest stroma, ale o wiele krótsza. Tak czy siak, pod bramy Machu Picchu dociera się na 6. W samą porę na otwarcie cudu.

Taki poranek na Machu Picchu

I znowu ta grupa

Trzeba było się trochę porozglądać i nasłuchać, żeby znaleźć grupę. Wydawało nam się, że wszystkie nazwy zaczynają się literą P – Puma, Pulman, Pumalin, Pamela, Pedro. Nasza również. Po chwili ją znaleźliśmy, naszego przewodnika też. Szkoda, że mówił tylko po hiszpańsku, ale nawet nie chciałyśmy szukać innych ludzi, bo się do tych naszych już przyzwyczaiłyśmy. Nie zrozumiałyśmy wszystkiego, ale szczerze się przyznam, że ja nie zapamiętuję tylu informacji podanych w tak krótkim czasie. 

Ruiny

Kiedy pada deszcz

Pogoda na pewno nie nastrajała do zostania tam dłużej niż dwie godziny. Padało cały czas i mgła zasnuła całe miasto. Dodawało to mistycyzmu i uroku temu miejscu. Mnie najbardziej śmieszyli turyści, którzy nie poddawali się i za każdym razem, jak widzieli napis “viewpoint”, to z uporem stali, wpatrywali się we mgłę i robili zdjęcia.

Punkt widokowy

I tak źle, i tak niedobrze

Powrót wcale nie był taki prosty. O ile wspinanie się pod stromą górę było męczące, to przez fakt, że tą samą drogę pokonywały setki innych osób sprawiał, że nie dało się tego zrobić w szybkim tempie i wielokrotnie nie było innego wyjścia tylko czekać aż inni ruszą w górę. Takie wymuszone przerwy na odpoczynek. Za to przy zejściu, już nie było tylu osób, a deszcz sprawił, że kamienie, po których się szło były, jak to się teraz mówi, mega śliskie, tak że chcąc nie chcąc schodziło się bardzo wolno. 

Urubamba

Czas na jezioro

Wcale nie miałyśmy tyle czasu, ile byśmy chciały. W Aguas Calientes szybka kawa i coś do przegryzienia i szybkim krokiem do Hidroelectrica. Powiedziano nam, że van będzie na nas czekał do 15, jak się spóźnimy, to po ptakach. Po drodze poznałyśmy bardzo miłego Brazylijczyka i te 13 kilometrów minęło bardzo szybko. Jak już dotarłyśmy do Cusco, nie miałyśmy już siły na nic. Piwo, sen i szykowanie się na autokar do Puno.

W drodze do Cusco z Brazylijskim kolegą
Next
Previous

Podobało Ci się? Prześlij dalej:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook
  • Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email
  • Click to share on LinkedIn (Opens in new window) LinkedIn
  • Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp

Like this:

Like Loading...

Mogą Cię zainteresować:

Leave a Reply Cancel reply

Skomentuj

Your email address will not be published. Required fields are marked *

  • Facebook
  • Instagram
  • YouTube

Znajdź mnie:

Wpisy chronologicznie

  • Casa Seibel

    Casa Seibel

  • Nie samym Acatenango Gwatemala stoi

    Nie samym Acatenango Gwatemala stoi

  • Cerro Baúl - płuca Xeli?

    Cerro Baúl - płuca Xeli?

  • Hiszpański w Xeli

    Hiszpański w Xeli

  • Laguna Chicabal

    Laguna Chicabal

  • Nawet Xela ma swój Irish Pub

    Nawet Xela ma swój Irish Pub

  • Odpustowa Xela

    Odpustowa Xela

  • Teatro Municipal de Quetzaltenango

    Teatro Municipal de Quetzaltenango

  • Xela - jak dojechać?

    Xela - jak dojechać?

  • Xela - Quetzaltenango

    Xela - Quetzaltenango

  • Powrót do Gwatemali

    Powrót do Gwatemali

  • Tapachula - miasto więzienie?

    Tapachula - miasto więzienie?

  • CaSa, Centro de las Artes de San Agustín Etla

    CaSa, Centro de las Artes de San Agustín Etla

  • Mitla

    Mitla

  • Dia de los Muertos w Xeli

    Dia de los Muertos w Xeli

  • Matalata w Aguas Amargas
    Aguas Amargas
  • Anning gorące źródła
    Anning
  • Mano del Desierto
    Antofagasta
  • Brystol Badminton
    Brystol
  • recepcja
    Casa Seibel
  • CaSa Centro de las artes san Agustin, Etla Oaxaca
    CaSa, Centro de las Artes de San Agustín Etla
  • Widok z Cerro Baul, Xela, Gwatemala
    Cerro Baúl – płuca Xeli?
  • Cerro Quemado
    Cerro Quemado
  • Chichen Itza
    Chichen Itza
  • Kunming widok z balkonu
    Chiny – początek
  • Arena Pepe Cisneros, wejście
    Co robią dzieci w niedzielny wieczór?
  • Co się wydarzyło na dworcu w Santa Clara?
  • 2025 (14)
  • 2024 (5)
  • 2023 (3)
  • 2022 (34)
  • 2021 (2)
  • 2020 (22)
  • 2019 (13)
  • 2018 (13)
  • 2017 (5)
  • 2016 (2)
  • 2013 (2)

©2025 Matalata | WordPress Theme by Superb WordPress Themes
 

Loading Comments...
 

    %d