Menu
Matalata
  • Blog
  • Kategorie
    • Afryka
      • Maroko
    • Ameryka Środkowa
      • Belize
      • Gwatemala
    • Ameryka Południowa
      • Boliwia
      • Chile
      • Kolumbia
      • Peru
    • Ameryka Północna
      • Dominikana
      • Kanada
      • Kuba
      • Meksyk
    • Australia i Oceania
      • Australia
      • Nowa Zelandia
      • Vanuatu
    • Azja
      • Chiny
      • Indonezja
    • Europa
      • Wielka Brytania
    • Film
    • Życie w podróży
  • Współpraca
  • Kontakt
Matalata
Semuc Champey

Semuc Champey

Posted on August 19, 2022March 16, 2025

Pogoda kontra turyści

Gwatemalski ukryty skarb w tropikalnym lesie czy kolejna pułapka turystyczna? Jak dojechać? co zobaczyć?, czyli Semuc Champey po naszemu.

Minibusem z Coban

Półtora godzinna podróż do Lanquin z Coban to był pikuś w porównaniu z tym, co przejechaliśmy poprzedniego dnia. Mimo to, trzeba tu dodać, że większość drogi prowadziła przez wijącą się wśród gór średniej jakości szosę. Przepaść z jednej strony, ostre zakręty przed nami a brawurowy kierowca wyprzedzający na trzeciego. W pewnym momencie zaczął padać deszcz i nagle, jakby z nikąd, mleczna mgła zalała całą drogę. Na szczęście kierowca trochę zwolnił.

Po ponad godzinnej jeździe, zatrzymaliśmy się na chwilę przy stacji na rogatkach Lanquin i ku naszemu zdziwieniu do minibusa wszedł młody chłopak mówiąc nam, żebyśmy wysiedli. Do centrum były jeszcze trzy kilometry, w związku z czym nawet mi by przez myśl nie przeszło, żeby iść tam z buta z naszymi plecakami.

Droga z Lanquin do Semuc Champey

Co się okazało? Chłopak był synem właścicielki ‘guesthouse’u’, który zarezerwowaliśmy na dwie noce. Przyjechał po nas swoim samochodem, żebyśmy nie mieli problemów z trafieniem. Co za radość!

Casa Mary

Na bookingu Casa Mary, bo tak się nazywało to miejsce, wcale nie robiła wrażenia miejsca, które oferuje odbiór gości z ‘dworca’. Znowu mam problem z doborem słów. W Lanquin nie ma dworca. Jest za małe. Zresztą w dużych miastach też nie ma dworców, takich jak np. W Polsce. Są po prostu miejsca, gdzie się zatrzymują autokary. Dobra, wiecie o co mi chodzi?

Widoki po drodze z Lanquin do Semuc

Casa Mary byla podejrzanie tania. Najtańszy nocleg jaki udało nam się znaleźć w Gwatemali. Pokój dwuosobowy kosztował nas 50 zł za noc i był tańszy niż jedno łóżko w dormie w okolicznych hostelach. Moja nieufna natura mówiła mi, że musi być w tym jakiś haczyk.

Otóż, nie było. Nie tylko David po nas przyjechał, ale odwiózł nas na autobus jak już opuszczaliśmy Lanquin, mimo, że już nie byliśmy gośćmi domu jego mamy. Dlaczego musieliśmy zmienić miejsce, opowiem później.

Lanquin

Do Lanquin się przyjeżdża, żeby zobaczyć kaskady na rzece w Semuc Champey, 10 kilometrów od miasteczka. Samo Lanquin nie ma do zaoferowania wiele. Trzy restauracje na krzyż, wygórowane ceny w sklepikach. Taka bidna wioska, gdzie za banany rosnące w ogródkach chcą dwa razy więcej niż w mieście. 

Na rozstaju dróg, Lanquin

Semuc Champey, czyli gdzie rzeka chowa się pod kamieniami

Skąd ta poetycka nazwa? Otóż Semuc Champey pochodzi z języka Q’eqchi, gdzie xmuq znaczy ‘ukryć’, cham ‘głęboko’ a pek ‘kamień’. Popuszczając wodze wyobraźni, można z tego zrobić ‘tam, gdzie rzeka chowa się pod kamieniami’.

Geografia nigdy nie należała do moich ulubionych przedmiotów, tak że przepraszam, jak popełniłam straszny błąd pisząc o kaskadach. Łopatologicznie więc. Wyobraźcie sobie, środek gęstego lasu tropikalnego, a w nim rzeka Cahabón . Na tej rzecze znajduje się naturalny wapienny most o długości około 300 metrów, a na nim oraz w jego pobliżu mnóstwo basenów o głębokości od 1 do 3 m., których  woda mieni się różnymi odcieniami turkusowej zieleni w zależności od pogody, słońca i innych czynników naturalnych.

Wzburzona woda, zdj. Pawła

Semuc Champey został uznany za pomnik przyrody w 1999 roku. Oprócz naturalnych basenów w parku jest jeszcze punkt widokowy, wodospady i jaskinie.

Spacer po Lanquin

Przyjechaliśmy z Coban lekko głodni. Robiło się już późno i trzeba było znaleźć coś na kolację i na wycieczkę następnego dnia. Z jakiegoś powodu ominęliśmy jedyną restauracją, którą polecał nam David, bo on sam stwierdził, że droga i skończyło się na smażonym kurczaku z ulicy. Następnego dnia, z braku laku, poszliśmy do tej restauracji i znowu zdziwiliśmy się, bo dostaliśmy smaczne jedzenie w dobrej cenie.

Po posiłku rozsiedliśmy się z piwem w ogródku Casa Mary i jak nie gruchnęło! Burza zaczęła się o 9 wieczorem i skończyła o 4 nad ranem. Ja nie mogłam zasnąć, bo nie dość, że pioruny, to blaszany dach potęgował jeszcze intensywność kropel ulewnego deszczu.

A po burzy

Ranek już był słoneczny i nic sobie nie robiąc z nocnej burzy sprawdzaliśmy na mapie drogę do Semuc Champey. Normalnie płaci się 25 quetzali za frajdę jazdy na pacę do parku, ale my stwierdziliśmy, że w jedną stronę sobie pójdziemy. To tylko 10 kilometrów przecież. I tak sobie myśleliśmy, że to nawet fajniej będzie, zobaczymy więcej, ruszymy się trochę i po takim wysiłku jeszcze przyjemniej będzie się ochłodzić w pięknie turkusowych basenach rzeki. 

Tropikalny las

Walka z błotem

Poszliśmy. Droga gruntowa, po ulewnej nocy zamieniła się w błoto. O ile wchodzenie pod górkę było męczące, tak schodzenie przypominało bardziej ślizgawkę. Po kilku kilometrach zatrzymał się samochód z turystami, którzy nam powiedzieli, że przez deszcze Semuc jest zamknięte. No to kicha, pomyśleliśmy, ale że i tak nie mieliśmy nic innego do roboty, stwierdziliśmy, że nie zawracamy.

Rzeczywiście, droga była warta przejścia. W jedną stronę wystarczy. Myślę, że przemierzenie tej trasy w tę i z powrotem byłoby hardcore’owe. Po drodze   od czasu do czasu mija się skupiska domostw. Niekiedy też pojawiają się psy szczerzące kły i nieszanujące przestrzeni osobistej. Jest też mały cmentarzyk i przepiękne widoki. 

Zmiana planów

W końcu doszliśmy. Park Semuc Champey był otwarty. Jedynie nie można było wejść do wody, jako że przez deszcze rzeka wezbrała zakrywając wszystkie kaskady swoimi błotnistymi wodami. Czyli to po co większość ludzi odwiedza to miejsce, zobaczyć kaskady wypełnione bajkowym turkusem z punktu widokowego oraz zrelaksować się w jednym z wielu naturalnie utworzonych basenach, było niemożliwe. 

Zrezygnowani, podjęliśmy decyzję, że wrócimy następnego dnia. Wiązało się to z przedłużeniem pobytu o jeden dzień. Casa Mary miała już wszystko zarezerwowane (nie dziwota) i następnego ranka musieliśmy się przenieść do hostelu. Zanieśliśmy tam nasze bagaże, co nie było takie proste, ponieważ hostel znajduje się ponad dwa kilometry od Casa Mary, z czego ostatnie 100 metrów prowadzi pod górę. Nabraliśmy wody pitnej do bidonów i szybcikiem wróciliśmy do centrum Lanquin, żeby załadować się na pakę.

Do dwóch razy sztuka

10 kilometrów samochodem pokonuje się zdecydowanie szybciej niż na piechotę. Ale droga naprawdę jest nędzna. My szliśmy, zatrzymując się na zdjęcia, fajkę, itp 3 godziny, a samochód jedzie około 45 minut. Sami widzicie. 

Tego dnia woda już nieco opadła, przynajmniej na tyle, że można było do niej wejść, ale kolor jeszcze mocno odbiegał od turkusu na zdjęciach. Na pewno warto tam pójść, ale pora sucha daje więcej pewności, co do tego, co zobaczycie. Mi chyba się bardziej podobała wędrówka do Semuc Champey niż samo miejsce, ale ja to ja. Nawet w porze deszczowej jest to bardzo turystyczne miejsce. Trudno znaleźć jakiś basenik dla siebie.

Kaskady

Cudzoziemców wstęp na teren parku kosztuje 50Q. Za dodatkowe 150, można wejść do jaskini K’anba, gdzie, żeby ją przejść, trzeba się trochę poczołgać, powspinać, w niektórych miejscach też przepłynąć kawałek i wszystko to ze świecą w dłoni. Tak bardzo chcieliśmy to zrobić, ale niestety, poziom wody cały czas był za wysoki i jaskinia nie była dostępna dla turystów.

W Semuc Champey spotkaliśmy po raz pierwszy turystów z Polski, którzy narzekali, że wszędzie ślisko. Haha, a my myśleliśmy, że już nie ma większych zrzęd niż my. Nota bene, jest ślisko, ale czego można by się spodziewać przy połączeniu wody z kamieniami? Mokre kamienie zazwyczaj są śliskie. Drewniane schodki na mirador (punkt widokowy) też. 

Popływaliśmy, zobaczyliśmy to, co chcieliśmy i ruszyliśmy dalej. To był nasz drugi i ostatni dzień w Lanquin, a chcieliśmy jeszcze zobaczyć jaskinie z nietoperzami. Ale o tym następnym razem. Póki co, zapraszam na film:

Next
Previous

Podobało Ci się? Prześlij dalej:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook
  • Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email
  • Click to share on LinkedIn (Opens in new window) LinkedIn
  • Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp

Like this:

Like Loading...

Mogą Cię zainteresować:

5 thoughts on “Semuc Champey”

  1. Pawel says:
    October 17, 2022 at 6:07 am

    Wszystko to święta prawda!!! „Tak było”, jakby powiedział Ojciec Rwdaktor:)

    Reply
    1. laskowska.marta says:
      October 17, 2022 at 4:51 pm

      😀 😀 😀

      Reply
  2. Pingback: Okolice Oaxaki - Matalata
  3. Pingback: Morze Złotych Kwiatów Rzepaku - Matalata
  4. Pingback: Tapachula Quetzaltenango by bus

Leave a Reply Cancel reply

Skomentuj

Your email address will not be published. Required fields are marked *

  • Facebook
  • Instagram
  • YouTube

Znajdź mnie:

Wpisy chronologicznie

  • Casa Seibel

    Casa Seibel

  • Nie samym Acatenango Gwatemala stoi

    Nie samym Acatenango Gwatemala stoi

  • Cerro Baúl - płuca Xeli?

    Cerro Baúl - płuca Xeli?

  • Hiszpański w Xeli

    Hiszpański w Xeli

  • Laguna Chicabal

    Laguna Chicabal

  • Nawet Xela ma swój Irish Pub

    Nawet Xela ma swój Irish Pub

  • Odpustowa Xela

    Odpustowa Xela

  • Teatro Municipal de Quetzaltenango

    Teatro Municipal de Quetzaltenango

  • Xela - jak dojechać?

    Xela - jak dojechać?

  • Xela - Quetzaltenango

    Xela - Quetzaltenango

  • Powrót do Gwatemali

    Powrót do Gwatemali

  • Tapachula - miasto więzienie?

    Tapachula - miasto więzienie?

  • CaSa, Centro de las Artes de San Agustín Etla

    CaSa, Centro de las Artes de San Agustín Etla

  • Mitla

    Mitla

  • Dia de los Muertos w Xeli

    Dia de los Muertos w Xeli

  • Matalata w Aguas Amargas
    Aguas Amargas
  • Anning gorące źródła
    Anning
  • Mano del Desierto
    Antofagasta
  • Brystol Badminton
    Brystol
  • recepcja
    Casa Seibel
  • CaSa Centro de las artes san Agustin, Etla Oaxaca
    CaSa, Centro de las Artes de San Agustín Etla
  • Widok z Cerro Baul, Xela, Gwatemala
    Cerro Baúl – płuca Xeli?
  • Cerro Quemado
    Cerro Quemado
  • Chichen Itza
    Chichen Itza
  • Kunming widok z balkonu
    Chiny – początek
  • Arena Pepe Cisneros, wejście
    Co robią dzieci w niedzielny wieczór?
  • Co się wydarzyło na dworcu w Santa Clara?
  • 2025 (14)
  • 2024 (5)
  • 2023 (3)
  • 2022 (34)
  • 2021 (2)
  • 2020 (22)
  • 2019 (13)
  • 2018 (13)
  • 2017 (5)
  • 2016 (2)
  • 2013 (2)

©2025 Matalata | WordPress Theme by Superb WordPress Themes
 

Loading Comments...
 

    %d