Graj muzyko, graj!
Jest co zwiedzać
W samym centrum historycznym Oaxaki jest ponad 10 zabytkowych kościołów. I co tu dużo mówić, nawet ja weszłam do kilku. O Santo Domingo było już wcześniej, ale powtórzę, zachwyca cały czas.
Jest jeszcze bazylika, katedra, o proszę zobaczyć na zdjęcia.
A zamiast tacy, takie cuda można mieć
Katedra Metropolitana nie wywarła na mnie takiego wrażenia jak Santo Domingo, ale to właśnie tu po raz pierwszy zobaczyłam coś, co na swój sposób bardzo mi się spodobało. Datki się zbiera zawsze, ale przyzwyczajona do zwykłych pudeł, rozwiązanie lokalne wydało mi się co najmniej ciekawe. Jak się z czasem okazało, mój ulubiony, że tak powiem gadżet, czyli figurka ministranta z pudełkiem na datki, jest dość powszechny w tej części świata. W ciemnej katedrze chłopiec ten wygląda dosyć upiornie.
Zawsze coś się dzieje
Ale dzisiaj nie chcę się rozwodzić nad szczegółami historyczno-architektonicznymi, bo nie dość, że ich nie znam, to jeszcze mi się wydają nudne. Dzisiaj chciałam Wam opisać place przykościelne, bo to właśnie na nich odbywają się przeróżne festiwale, imprezy, występy czy protesty, a na kilku z nich udało nam się nawet być.
Plac Tańców
Basílica de Nuestra Señora de La Soledad znajduje się na Plaza de La Danza na obrzeżach historycznego centrum miasta Oaxaca. Miejsce to odkryliśmy przypadkiem, dzięki naszym gospodarzom, którzy czujnie przeglądali strony fb, które jak każdy podróżujący po Ameryce Łacińskiej wie, są najlepszym źródłem informacji typu “co się dzieje na mieście”. Wróciliśmy akurat z całodniowej wycieczki, ja byłam wykończona, godzina duchów się zaczęła, czyli było po zachodzie słońca. Miałam ochotę na piwko, papierosa i odpoczynek. A tu Efrain mówi, że festiwal tańców ludowych w mieście jest. I że nas podwiezie. No to pojechaliśmy.
Czwarty Krajowy Przegląd Tańców Ludowych
Z całego kraju przyjechały zespoły taneczne reprezentujące poszczególne stany. Zespoły amatorskie, seniorów. Było dużo śmiechu, bo niektórym tancerzom myliły się kroki i nie wszyscy zdawali się pamiętać układ choreograficzny, ale kolorowe stroje typowe dla danego regionu i muzyka sprawiały, ze oglądaliśmy przedstawienie z zapartym tchem. Poprzeczkę podniósł zespół z Pueblo, których taniec oddawał cześć tradycjom azteckim. Zaczęło się wspaniałe, ciekawe stroje, pochodnie, bębny nadające wszystkiemu rytm i nagle małe potknięcie i prawie doszło do pożaru. Czyjaś peleryna zajęła się ogniem, my w panice, a zespół spokojnie sprowadził nieszczęśnika za sceny, kilka osób próbowało zgasić to, co się podpaliło, a reszta kontynuowała występ. Nieszczęśnikowi nic się nie stało.
W ciągu dnia
Po festiwalu, za każdym razem jak przechodziliśmy obok bazyliki, trafialiśmy na orkiestry czy inne mniejsze zespoły muzyczne przygotowujące się do występów. Sam kościół jest ciekawy, a obok znajduje się jeszcze jakiś urząd (można wejść do środka i pozwiedzać) oraz Mercado Centenario, o którym będzie przy okazji jedzenia. Dziś powiem tylko, że ten cały kompleks to fantastyczne miejsce, do którego wielu turystów po prostu nie dochodzi, ponieważ … właściwie nie wiem, dlaczego? Jest trochę dalej niż żółta plama na Google Maps oznaczająca centrum historyczne, ale na nogach to tylko kilka minut od Zocalo.
Teatro Macedonio Alcalá
Co do teatru, to ten najbardziej z zewnątrz do przybytku kultury podobny, miał bardzo ciekawe losy. Z ponad 100 lat istnienia, niewielki procent spędził będąc teatrem, zamieniając kurtynę i scenę na stoliki do ruletki czy miejsce walk bokserskich. Teraz niby się nazywa teatrem, ale nie mają co pomarzyć wielbiciele dramaturgii, sztuki tu się żadnej nie obejrzy. Ale za to można przyjść na koncert.
Nie jest tak łatwo, jakby się wydawało
Znowu, gdyby nie nasi gospodarze, to pewnie ominęła nas ta atrakcja. Bo widzicie, budynku jako takiego zwiedzać nie można. Jego oryginalne wnętrze ukazuje się jedynie oczom widowni koncertu. I tak Yanet powiedziała nam, o darmowych koncertach co dwa tygodnie. Dzięki bogu, byliśmy w tym mieście tak długo, bo nasze pierwsze podejścia, do porannego wstania, szybkiego marszu do okienka, byle na 9 zdążyć, przez pierwsze tygodnie się nie udały. Ale my jak to my, mobilizujemy się tuż przed wyjazdem. I zamiast 9 to już o 8 tam byliśmy. I tylko my tam byliśmy, bo inni przyszli o 9. Ale co, pierwsi w kolejce byliśmy, a o 9:10 bilety już się rozeszły.
Galerie nie dla osób z lękiem przestrzeni/wysokości
Koncert był następnego dnia, wieczorem. Krótki, bo godzinny, ale nie dość, że sobie muzyki posłuchaliśmy, to jeszcze teatr cały (poza kulisami) zwiedziliśmy. Galerie na wyższych piętrach trochę niebezpieczne są, barierek nie ma i łatwo wypaść. Pawłowi trochę się kręciło w głowie, więc zeszliśmy niżej, ale fakt, że choć tam już były barierki, tylko na wysokości łydki, jakoś go nie zachęcił do siedzenia w pierwszym rzędzie. Mimo wszystko, fajna sprawa. Polecamy!
Czasem warto przełamać poczucie”wykończenia” i przemoc sie, by ruszyć wbrew słabości ciała! takiej imprezy by czlowiek sam nie wymyślił (tance seniorów), to zdarza sie tylko s życiu:)
Racja! piwo poczekało 🙂