Wioska mniejszości etnicznej
Zacznijmy od występu
Kim są Wywodzący-się -od-Wujka?
Jinuo, czasami pisane jako Jino, to jedna z mniejszych grup etnicznych w Chinach. Ich społeczność liczy zaledwie ok. 20. tysięcy i mieszkają właśnie tu, w wiosce Jinuoshanzhai, pod Jinghong w Xishuangbanna. Jest to też grupa, którą wpisano jako ostatnią na listę mniejszości etnicznych; stało się to w 1979 r. Przed tym oficjalnym uznaniem, traktowano ich jako ludność wywodzącą się od Dajów, ze względu na nakładające się ojczyzny obu grup etnicznych.
Społeczność Jinuo była matriarchalna, o czym ma świadczyć już sama nazwa, bowiem „Ji” oznacza wujka, a „Nuo” podążanie, co daje “pochodzący od wujka (brata matki)”. Nie do końca rozumiem, jak by to miało świadczyć o matriarchacie, no bo jednak to Wujek się wysuwa na piedestał, a nie Matka, ale nie znalazłam żadnego wytłumaczenia moich wątpliwości.
Biały Mały Tajfun
I tu, po raz kolejny, z pomocą (i ogromną wiedzą) przyszła mi 白小颱 Biały Mały Tajfun, tłumacząc, o co kaman. Otóż, “wujka się szanuje, bo to jest ten mężczyzna, który się troszczy o swoje kobiety – swoje, czyli ze swojej rodziny, spokrewnione.” Zgodnie z tradycją, to kobiety Jinuo wybierały sobie mężczyznę i to one zapraszały go, za zgodą swoich rodziców, do swojego domu. Dopiero potem dochodziło do ślubu albo i nie. W drugim przypadku pojawiały się dwa scenariusze: a) dziewczyna nie zaszła w ciążę, wybierała sobie kolejnego mężczyznę, zapraszała go do domu, itd; b) zaszła w ciążę, a pomocą w utrzymaniu dziecka zajmował się nie kto inny, jak wujek.
Kiedyś a dziś
Jinoluoke położona jest na górze porośniętej subtropikalnym lasem deszczowym, na której miejscowi uprawiają herbatę Pu’er. Obszar ten jest także domem dla jedynych w Chinach dzikich słoni, które pojechaliśmy zobaczyć po wizycie w górskiej wiosce Jino.
Jak poszperacie w necie, to możecie się natknąć na informację, że ludność Jinuo mieszka w bambusowych budynkach ukrytych wśród zielonych liści. Nie wiem, skąd ktoś to wziął, może i tak mieszkali, ale kilkadziesiąt lat temu. W “muzeum” były makiety tradycyjnych domów, jeden był całkowicie drewniany, a drugi bardziej przypominał chatkę z pali pokrytą strzechą. Jak jest teraz, wystarczy trochę wyjść poza ten chiński skansen. Tam się zobaczy, jak mieszkają teraz.
Atrakcje
Dotarliśmy do centrum sprawy, bo dla mnie możliwość dowiedzenia się czegoś o innej kulturze jest atrakcją samą w sobie. Natomiast górska wioska Jinuo, to taki mały park atrakcji z kulturą Jinuo jako tematem przewodnim. Macie takie wrażenie, że te chińskie parki mniejszości etnicznych to trochę taki “ethnic minorities theme parks”?
Przyznam się, że lubię folkowe tańce i śpiewy, ale przy okazji takich miejsc zawsze zostawało z tyłu głowy, że nie wiem, co jest tradycyjne i oryginalne, czy może wszystko zostało wychoreografowane przez kogoś, kto nie miał nic wspólnego z prezentowaną kulturą. W górskiej wiosce Jinuo były dwa występy – zaraz przy wejściu do wioski oraz na scenie, już w wiosce. Przeczytałam, że tancerze i inni pracownicy w wiosce dla turystów, to ludzie z Jinghong, nie będący Jinuo. Nie wiem jak jest naprawdę i nie jestem w stanie tego zweryfikować.
Ponoć można trafić na inne pokazy, jak Ceremonię Poświęcenia Przodkom, Farbowanie Tkanin czy pokaz zabaw. Miałam wrażenie, że przyjechaliśmy za wcześnie, kilka dni czy tygodnie i wszyscy pracownicy byli trochę znudzeni brakiem tłumów, bo dla kilkorga turystów nie opłaca się robić show. My widzieliśmy tyko pana siedzącego przy garze z gotującą się zupą oraz panie, które tkały i zobaczyłam, że do wyrównywania wątku używały maczety.
W wiosce znajduje się również Muzeum Kultury Jinuo. To podobało mi się najbardziej, może i “muzeum” to trochę nad wyraz, ale było kilka eksponatów, zdjęć oraz izby domostwa zaaranżowane tak, jak to kiedyś bywało. Mi brakowało informacji po angielsku, które niewątpliwie by się tam przydały.
Bilety
Wstęp do tego miejsca jest drogi i mam nadzieję, że ludność Jinuo dostaje z tego pokaźną część. Przewodnik jest obowiązkowy, co w tym miejscu było naprawdę mile widziane, niestety nie rozumiałam, co mówił. Ale to moja wina, trzeba było się chińskiego uczyć. W związku z powyższym całą posiadaną wiedzę mam z książeczki (po angielsku!), którą dostaliśmy wraz z biletem.
Od bramy głównej trzeba trochę się powspinać, w końcu jak sama nazwa wskazuje, jest to wioska górska. Po drodze zobaczyliśmy posąg głównej bogini Amo Yaobei, grających dziadków oraz młodzieńca bawiącego się telefonem. Sądząc z kontekstu był w pracy. 😉
Amo Yaobei
Według wierzeń Jinuo, świat stworzyła bogini Ami Yaobei. I to dwa razy. Pierwsza próba się nie udała, ponieważ, pod władzą mężczyzny, stworzenia nie potrafiły żyć w zgodzie. Strasznie ją to zdenerwowało i postanowiła je ukarać. Kara była najsroższa ze wszystkich, a mianowicie – totalna destrukcja. Amo najpierw podpaliła ziemię, a potem zesłała powódź.
Wiedziała jednak, że od czegoś będzie musiała zacząć po tej apokalipsie, ocaliła więc rodzeństwo Mahei i Maniu, którzy skryci w bębnie przetrwali powódź, a po niej zabrali się za zaludnianie nowego lepszego świata. Nie trzeba tu dodawać, że tymi wybranymi byli protoplaści ludu Jinuo.
Ta sama piosenka
Jak tylko doszliśmy na górę wioski, Pawko chciał poeksplorować, ale jąkać pani nas dogoniła i miłym, acz stanowczym głosem, powiedziała: ‘Hello! Follow me!” I tak zgarnęła nas na gwóźdź programu, czyli występ śpiewów i tańców. Były to trzy aranżacje – trzy piosenki (ostatnia była tą sąmą, którą nas powitano przy wejściu do wioski), w trzech różnych strojach. W międzyczasie podano też przekąski, skrzydełka kurczaka, ziemniaki i orzeszki arachidowe przygotowane na parze. Wszystko trwało z 30 minut.
Potem przyszła część zwiedzania kolejnych pokoi “muzealnych”, ale tu się odłączyliśmy, bo i tak nie rozumieliśmy ani jednego słowa naszego przewodnika. W ten oto sposób źle skręciliśmy i trafiliśmy do prawdziwej wioski Jinuo, gdzie było już zupełnie inaczej.
Informacje Praktyczne
Chińska nazwa:基诺山寨 (Ji Nuo Shan Zhai)
Godziny otwarcia: 8:00-18:00
Czas zwiedzania: 2 godziny
Opłata za wstęp: 260 RMB
Lokalizacja: ok. 30 km na zachód od miasta Jinghong
Jak się dostać?
Do górskiej wioski Jinuo kursują autobusy z dworca w Jinghong. Bilet kosztuje 10 RMB. Didi też podjedzie. Dobrym sposobem na zwiedzenie kilku miejsc w Xishuangbanna jest wynajęcie kierowcy. Trzy lata temu, kierowca na pół dnia kosztował nas 200 RMB.
A dla zainteresowanych Jinuo, proszę:
China’s Last but one matriarchy: The Jino of Yunnan Pedro Ceinos Arcones · 2014