Rowerem przez pustynię
Kontrast
Momentalnie, przekraczasz granicę i czujesz, że jesteś w innym kraju. Sama autostrada krzyczy, już nie jesteśmy w Boliwii. Jesteśmy w Chile.
Autokar szybko przejechał wszelkie bramki, trochę nas zdziwiło, że nikt nie musiał wysiadać, zero kontroli paszportów. Te wszystkie atrakcje czekały na nas z San Pedro de Atacama. Chile bardzo poważnie traktuje zagrożenie biologiczne i nie można wwieźć do kraju żadnych substancji organicznych. Po pasażerach autokaru, którym jechałyśmy został kosz jabłek, pomarańczy i innych takich. W sumie cała kontrola paszportowo-bagażowa poszła sprawnie i z punktu celnego przeszłyśmy się do naszego hostelu.
Lutowe lato
W końcu poczułyśmy, że jest lato w Ameryce Południowej. Ani w Peru, ani w Boliwii, nie było nam dane cieszyć się gorącem. San Pedro pod tym względem nie zawiodło. Ta chilijska wioska jest położona jest o jakieś 2000 metrów niżej niż tereny otaczające Salar de Uyuni w Boliwii, tak że już po wyjściu z autokaru poczułyśmy wielką zmianę w klimacie.
Hostal
W San Pedro de Atacama wybrałyśmy sobie Hostal el Anexo. Przyjemny mały hotelik, trochę na uboczu, ale z ciepłą wodą. Co prawda wodę trzeba tu oszczędzać, w końcu jesteśmy na pustyni, ale na prysznice starcza. Nie tylko wodę trzeba tu oszczędzać. Chile jest o wiele droższe niż Boliwia czy Peru i już po bazie noclegowej było widać, że kilka nocy w San Pedro starczyło by na 10 dni w Boliwii.
Dzięki temu, że w Boliwii miałyśmy okazje zobaczyć solnisko, pustynię, laguny, flamingi i gejzery, patrząc na ofertę wycieczkową w San Pedro, nic właściwie nas nie zachwyciło. Źle to ujęłam. Nic nie powiało nowością i okrzykiem, tak, nieważne ile to kosztuje, MUSIMY to zobaczyć. Nic, oprócz wycieczek astronomicznych, ale akurat, przez niesprzyjające warunki pogodowe, te wycieczki były wstrzymane.
Atakama
Dawne dno oceanu, Pustynia Atakama należy do najsuchszych miejsc na Ziemi. Mierzalne opady deszczu, czyli co najmniej 1 mm, mogą tu występować raz na 15 do 40 lat. Ale są też i takie miejsca na Atakamie, gdzie odnotowano okresy bezdeszczowe trwające do 400 lat.
Pustynia rozciąga się przez 105 000 km² od Oceanu Spokojnego po Andy. Jest to też miejsce o największym promieniowaniu słonecznym na świecie.
Wysokość nad poziomem morza, niskie zachmurzenie, prawie nieistniejąca wilgotność powietrza oraz odległe światło i zanieczyszczenie radioelektryczne sprawiają, że Atakama jest uważana za najlepsze miejsce na świecie do obserwacji nieba i rozwoju astronomii.
Co można zobaczyć na Atakamie?
Laguny, flamingi, doliny… Hmm, brzmi podobnie do obszaru wokół Salar de Uyuni, prawda?
Ale, żeby nie zniechęcać, wypiszę Wam listę wycieczek oferowanych w San Pedro de Atacama. Oferty agencji turystycznych różnią się niewiele i standardem są wycieczki, które wypisałam poniżej.
Przykładowe wycieczki:
- Gejzery El Tatio. Ponad 80 aktywnych gejzerów położonych na wysokości 4200 m nad poziomem morza i około 100 km od miasta. Jedzie się tam na wschód słońca, a po porannym widowisku, czeka turystów wizyta w gorących źródłach (punkt 8), przystanek przy rzece Putina i posiłek w miasteczku Machuca.
- Valle de la Luna to z kolei kierunek wybierany na zachód słońca. Dolina Księżycowa to część Gór Słonych, która miejscami trochę przypomina Wielki Kanion w USA. Do głównych atrakcji w dolinie należą: Wielki Krater, Kanion Solny, kopalnie soli, Jaskinie Solne, punkt widokowy Cari (zwany również Piedra del Coyote) i Valle de Marte (Dolina Marsa).
- Lagunas Altiplanicas. Na tej wycieczce odwiedzi się wioskę Toconao, słynącą z kościoła i dzwonnicy; Lagunę Chaxa, narodowy rezerwat, w którym przez cały rok można podziwiać trzy gatunki flamingów, położony w sercu solniska Atacama; Laguny Miscanti i Miñiques, położone powyżej 4000 m oraz Socaire, maleńką osadę, która utrzymuje się z goszczenia turystów.
- Laguna Cejar (patrz poniżej)
- Salar de Tara. To solnisko nie jest zbyt popularne wśród turystów. Droga jest długa, jest to najbardziej odległa część rezerwatu Los Flamencos. Miejsce znajduje się powyżej 4500 m. Zastanów się uważnie, ponieważ nierzadko zdarza się, że ludzie zapadają na chorobę wysokościową. Oprócz solniska Tara, odwiedza się kamieniołomy z ciekawymi formacjami skalnymi, kamienne wieże (Catedrales). Krajobraz jest oszałamiający przez cały czas, i można dostrzec Boliwię.
- Valle del Acroiris. Dolina Tęczowa to seria wzgórz, które mienią się niezliczonymi kolorami.
- Sandboarding (patrz poniżej)
- Gorące źródła Puritama. Puritama jest w rzeczywistości ciepłą rzeką, gdzie temperatura wody zwykle wynosi około 33ºC. Jest niesamowicie przejrzysta i czysta.
- Wycieczki archeologiczne. Zwykle jedzie się do starożytnej fortecy Pukará de Quitor z X wieku, najstarszej wioski w dorzeczu Atacama – Aldea de Tulor i muzeum archeologicznego R.P. Gustavo Le Paige.
- Wycieczki astronomiczne
Agencja obok agencji
Mimo tego, że w samym miasteczku jest mnóstwo agencji turystycznych, nie wszystkie same organizują wycieczki. Większość tych biur zajmuje się tylko nagabywaniem klientów dla różnych organizatorów wypraw. Łatwo to rozpoznać. Jeśli nie są w stanie podać dokładnego planu wycieczki, a podają jedynie generalne informacje to dowód, że jeszcze nie są do końca pewni, u którego organizatora znajdzie się miejsce dla tego konkretnie klienta. Większości turystów to nie przeszkadza, ale my lubimy wiedzieć co, gdzie i kiedy, między innymi dlatego, żeby nie jechać nieświadomie w to samo miejsce. Nie będąc zadowolone z tego, co zobaczyłyśmy w agencjach, zdecydowałyśmy się na wersję ‘po swojemu’.
Alternatywa?
‘Po swojemu’ miało też dodatkową zaletę, zostawiało więcej monet w kieszeni. Tak dla przykładu, trzy wycieczki zorganizowane kosztowałyby więcej niż 3 dniowa wycieczka po Uyuni z noclegami i wyżywieniem włącznie. To, co nam się spodobało i co wybrałyśmy, to był rower. Wypożyczałyśmy rowery i jeździłyśmy po okolicy. Za około 6000 pesos dostałyśmy rower z kamizelką, kaskiem i innymi akcesoriami do całodziennego użytku.
Oczywiście można też wypożyczyć samochód i w ciągu dwóch, trzech dni zobaczyć wszystko, co się chce. Niestety, nie mam pojęcia ile by to kosztowało, bo z tej opcji nie skorzystałyśmy.
Dolina Catarpe
Nasza pierwsza wyprawa rowerowa prowadziła do Doliny Catarpe. Jest to najbliższa opcja, wjazd do parku znajduje się zaledwie 4 km od San Pedro de Atacama.
Droga gruntowa jest lekko wyboista, ale wszystkie rowery w wypożyczalniach z San Pedro są przygotowane na takie warunki.
Żeby dostać się do wąwozu Chulakao, czyli tzw. Gardła Diabła, trzeba przejść przez rzekę. Nie jest jakoś specjalnie głęboko, ale przechodząc z rowerem po śliskich kamieniach trzeba uważać.
Gardło Diabła to wąwóz z fikuśnie pokręconymi wąskimi ścieżkami, niskimi jaskiniami oraz ciekawym terenem. My zostawiłyśmy rowery przed wejściem do kanionu i w sumie nie żałowałyśmy. Zdecydowanie łatwiej było go przejść bez roweru, choć widziałyśmy takich śmiałków, którzy śmigali tam na dwukółkach. Na pewno na całej trasie trzeba przenosić rower, bo po prostu nie da się przejechać.
Poza wąwozem i rzeką, w dolinie Catarpe jest też tunel i kościół św. Izydora. Za wstęp na cały teren trzeba płacić (ok 3000 pesos), ale zdecydowanie polecamy. Fajna wycieczka, mało ludzi, przepiękna przyroda i trochę ruchu.
Laguna Cejar
Kolejnego dnia wybrałyśmy sobie kierunek bardziej wymagający, bo Laguna Cejar i Piedra leżą jakieś 20 km od San Pedro. 20 km to nie jest jakoś strasznie dużo, ale weźcie pod uwagę skwar. Ja jeszcze byłam na antybiotykach po ugryzieniu psa i powiem szczerze, że w drodze powrotnej musiałyśmy zrobić kilka przystanków w cieniu pod drzewem, bo nie dawałam rady.
Położona na północnym krańcu solniska Atacama, oferuje wspaniałą panoramę Andów i możliwość kąpieli w wodach tak słonych jak w Morzu Martwym. Krajobraz też jest niezwykły. Dla mnie to był zdecydowany plus dla lagun po stronie chilijskiej. Chłodząca kąpiel, przyjemne zanurzenie się w wodzie w taki gorąc to jest super opcja. Potem tylko trzeba dobrze spłukać tą sól. W Boliwii, nawet gdyby można było wejść do wody, to nie byłoby to zbyt przyjemne doświadczenie. Tam było po prostu za zimno.
Zorganizowane wycieczki, przy okazji lagun Cejar i Piedra, zwykle zatrzymują się przy Ojos del Salar, dwóch słodkowodnych jeziorkach, które wyglądają jak oczy i jeziorze Tebenquinche, lustrze wodnym, które słynie w całym regionie jako najlepsza miejscówka na zachody słońca. Wejście na teren parku z jeziorem kosztuje oszałamiające 15 000 pesos.
Sandboarding
Ja jeszcze wypatrzyłam coś, czego chciałam spróbować. Sandboarding. Co to sandboarding? A taki skiboarding tylko nie po śniegu, a po piasku. Ania na początku była bardzo sceptyczna i nie chciała jechać. Nawet próbowała zagadać z organizatorem, czy by mogła jechać z nami, ale nie brać aktywnego udziału. Wierciłam Ani dziurę w brzuchu tak długo aż się zgodziła. I dobrze, bo okazało się, że miała wielką radochę, nie wspominając o tym, że szło jej o wiele lepiej niż mi. Ja to bym mogła stworzyć sport polegający na ryciu piasku twarzą, to mi wychodziło najlepiej i nawet nie musiałam się starać, co stanęłam na górze wydmy, to po kilku sekundach, zamiast z niej zjechać, ryłam twarzą w piasku.
Jak większość pustyń, i na Atakamie są wydmy i piaszczyste ławice. Najpopularniejsze znajdują się w Dolinie Marsa, gdzie największa wydma ma prawie 100 m wysokości. Wszystkie wycieczki sandboardingowe odbywają się właśnie tutaj, tylko, że nie na najwyższej wydmie oczywiście.
Co do kosztu wycieczek, tak, jest on o wiele wyższy niż w Boliwii, ale też widać, że konkurencja jest duża i poszczególne biura starają się zachować wysoki standard. I tak dla przykładu, nasz sandbording to nie była tylko lekcja i zjeżdżanie z pięknych wydm, ale cała wycieczka skończyła się poczęstunkiem na wzgórzu o zachodzie słońca w Dolinie Księżycowej. Ser, słone przekąski, czerwone wino i wspaniały widok na okolicę.
Salar de Uyuni czy San Pedro de Atacama?
Nie ulega wątpliwości, że i boliwijskie Uyuni i chilijskie San Pedro są warte zobaczenia. Druga wiadoma rzecz to to, że nie da się ‘zrobić’ wszystkiego. Moim zdaniem najlepiej się skupić na tym, co te miejsca mają wyjątkowego, tzn. właściwie na tym, co San Pedro wyróżnia. Powiem szczerze, że jak po kilku odwiedzonych lagunach w Boliwii, zobaczyłam, że po stronie chilijskiej też one są, to wcale jakoś nie miałam nawet ochoty jechać i patrzeć na kolejne laguny. No bo ileż lagun w ciągu tygodnia można zobaczyć?
Mała jest szansa, że się zwiedzi okolice Uyuni samodzielnie. Czyli można spokojnie założyć, że się spędzi te trzy dni na boliwijskim płaskowyżu zwiedzając największe solnisko na świecie, oglądając laguny, pustynie, gejzery, kąpiąc się w gorących źródłach i obserwując zwierzęta. W San Pedro za to warto pojechać do Księżycowej Doliny, spróbować jazdy na sandboarding i pojechać do obserwatorium astronomicznego na Atakamie.
Patrząc na stronę finansową, Boliwia zdecydowanie by wygrała ten ranking. Trzydniowa wycieczka po Uyuni i okolicach z wiktem i opierunkiem to taki sam koszt, co trzy/cztery wycieczki z San Pedro de Atacama, a do tego trzeba dodać koszt noclegu i wyżywienia.
Z drugiej strony, San Pedro na pewno jest wygodniejsze dla bardziej samodzielnych podróżników. Z samochodem czy nawet rowerem, można spokojnie samemu, we własnym tempie zwiedzić, co kogo interesuje.
Ciekawe doświadczenia ,piękne widoki.Bardzo podobał mi się sandboarding(czytaj: faceboarding.Zazdroszczę wrażeń.
a mi się bardzo spodobała Twoja nazwa na mój sport – faceboarding. Musimy to opatentować!