Yuanyang
Jest święto, jest wolne
Przyszedł kwiecień, a w raz z nim chińskie święto zmarłych, Qingmingjie. Dla mnie znaczyło to tyle, co długi weekend. W zeszłym roku w tym czasie było już o wiele cieplej, więc pojechaliśmy wymoczyć się w annińskich gorących źródłach. W tym, pogoda nie dopisała i padł pomysł wycieczki na południe Junnanu, na tarasy ryżowe Yuanyang, w prefekturze Honghe.
Powiat, Prefektura, Prowincja
Nie ukrywam, że żyjąc w Chinach nie raz byłam zdezorientowana. Jedną z takich spraw, których nie mógł ogarnąć mój mały rozumek, było nazewnictwo (znajomość chińskiego na pewno by pomogła). Mówią ci: “Jedź zobaczyć tarasy ryżowe Honghe, naprawdę super”. To szukam tego Honghe i szukam, a znaleźć nie mogę. Dobrze, że dołączałam do znajomych, to mi powiedzieli, co i jak. Mianowicie Honghe to prefektura, Yuanyang to powiat. Na autokarze zaś będzie napisane Xinjie, bo właśnie z tego miasteczka rozpoczyna się wycieczkę po tarasach ryżowych powiatu.
Kupić bilet czy nie?
Pamiętam, że część odwiedzających Yuanyang nie chciała płacić za wejściówkę (za moich czasów było to ok. 100RMB). Niektórzy twierdzili, że nic z tych opłat nie szło do lokalnych mieszkańców. Nie wiem, nie wnikam, naiwnie chcę wierzyć, że jednak jakaś część do nich spływa w ten czy inny sposób. W każdym razie, bez biletu w dalszym ciągu można sobie zwiedzać okolicę, jedynie nie ma się wstępu na punkty widokowe bez biletu wydają mi się zwykłą nieuczciwością. Myśmy bilety kupili i szczerze Wam powiem, że nie żałuję, ponieważ choć cała okolica jest przepiękna, najbardziej spektakularne widoki na tarasy są właśnie z tych biletowanych punktów.
“Ciemność, ciemność. Widzę ciemność”
Do Xinjie dojechałam nocą. Na szczęście moi znajomi już tam byli i mieli wynajęty pokój. Przyjechałam na gotowe. A jak się obudziliśmy, to w Xinjie nie ciemność zobaczyliśmy, a mgłę. Proszę, taką właśnie:
Na szczęście tak ekstremalnie było jedynie rano. Trochę pokręciliśmy się po miasteczku.
Trafiliśmy na market i znaleźliśmy transport (van) do pierwszej platformy widokowej.
Tarasy ryżowe Bada
Bada znajduje się przy drodze prowadzącej z miasta Xinjie do Duoyishu, mniej więcej 15 km od pierwszego i 8 km do drugiego. Jak spojrzycie na mapkę, to zobaczycie, że najłatwiej zwiedzanie całego terenu zacząć właśnie od Bada. To tu zbocza pokryte tarasami są najdłuższe, a ponieważ są położone w najbardziej wysuniętej na zachód części głównego obszaru turystycznego, promuje się je jako te “najlepsze na zachód słońca”.
Czekając na słońce
My do Bada dojechaliśmy zdecydowanie za wcześnie na zachód słońca, ale nie narzekaliśmy. Zarówno ze ścieżki, jak i z głównego punktu widokowego można podziwiać panoramę tarasów ryżowych Yuanyang. Po drodze spotkałam też grupy swoich studentów (wydawało się, że nawet pozytywnie zaskoczonych moim widokiem), bo w takie święta to dla nich jedna z nielicznych okazji, żeby się wyrwać z Akademii Policyjnej.
Dużo chodzenia, dużo ludzi, przepiękne widoki, kiedy już wiatr rozgonił chmury i wyjszło trochę słońca. Spędziliśmy tam prawie dwie godziny i przyszedł czas znalezienia czegoś jadącego do Duoyishu.
Okoliczne wioski
Przyznam, że transport między tymi punktami zajmował nam naprawdę sporo czasu. Nachodziliśmy się kilometrami wzdłuż dróg, po których auta jeździły z częstotliwością 2 na godzinę, licząc, że jednak ktoś się zatrzyma i podwiezie nas bliżej celu.
A z drugiej strony, dzięki temu mieliśmy okazję powłóczyć się trochę i zobaczyć jak wyglądają mniejsze pola ryżowe, takie normalne wioski, gdzie ludzie głównie żyją z rolnictwa, a nie z turystów, czyli coś co lubimy, a co trudno dostrzec zaraz obok podestów widokowych czy w wiosce Qingkou.
Zmiana hostelu
Zdążyliśmy przejść kilka kilometrów, gdy ktoś się zatrzymał i zabrał nas do Duoyishu, gdzie mieliśmy spędzić kolejną noc. Tutejszy hostel już był taki bardziej backpackerski i miał fajny klimat, w odróżnieniu od bezosobowego lokum w Xinjin. Niedaleko naszego hostelu znajduje się kolejny punkt widokowy, ale z niego tarasy ryżowe najlepiej podziwiać przy wschodzie słońca, więc zostawiliśmy go sobie na następny dzień. W zamian, zostawiliśmy rzeczy w hostelu i pojechaliśmy do Laohuzui, innej miejscówki polecanej, podobnie do Bada, na zachody słońca.
Tarasy Ryżowe Laohuzui
Laohuzui, znany również jako Tygrysie Usta, wyróżnia się jako najbardziej stromy i, według co poniektórych, najwspanialszy taras ryżowy w Yuanyang. W opisach biur podróży można znaleźć informacje, że ze szczytu tarasów ryżowych Laohuzui roztacza się panoramiczny widok przypominający kwitnący biały kwiat, oraz, że gdy zachodzi słońce, tarasy przechodzą z przejrzystego i jasnego błękitu, w promienny złoty odcień. Wraz z blaskiem słońca pola ryżowe szybko przybierają odcienie różu, różu i ciemnej czerwieni.
Wyobrażam sobie, że właśnie tak by to wyglądało, gdyby nie zaczął padać deszcz i niebo nie byłoby zachmurzone. Pięknie zachodziło to słońce.
Czas na zasłużony odpoczynek
Wróciliśmy do naszej wioski, w której wcale nie było tłoczno. W sumie nie wiem, gdzie mają zwyczaj nocować chińscy turyści. Nie wydawało się, żeby Duoyishu mogło zapewnić bazę noclegową tłumom łowców pięknych widoków.
Szukając czegoś do zjedzenia, nie spotkaliśmy prawie żadnych przyjezdnych. Knajpek też wielu nie widzieliśmy, ale ta, którą znaleźliśmy, choć pusta, jedzeniowo była strzałem w dziesiątkę. Proste jedzenie, ale pyszne.
Kto rano wstaje
Kolejnego dnia trzeba było wstać ZA wcześnie, i tak leżąc w łóżku myślałam sobie, że już tyle tych tarasów widziałam, że to mam gdzieś, wolę pospać. Kasia nie dała mi poddać się wrodzonemu lenistwu i strasznie zmęczona, powlekłam się na platformę. Tu nie było żadnej schodów, ani ścieżki (tzn. były, ale w trakcie budowy), tylko taras widokowy, na którym, ku naszemu zdziwieniu, już były tłumy.
turyści wyjechali
Skąd oni się wzięli?, pomyślałam. Na słońce trzeba było jeszcze poczekać, ale jak się zaczął ten spektakl ze światłem i odbijającą je wodą w rolach głównych, obudziłam się momentalnie.
Moim zdaniem, z tych wszystkich miejsc, był to najciekawszy i najbardziej fascynujący widok.
Taras ryżowy Duoyishu
Duoyishu znajduje się około 23 km na południowy wschód od miasta Xinjie. Chociaż jest to tylko część Tarasów Ryżowych Yuanyang, nadal jest to duży obszar, który można dalej podzielić na więcej części, takich jak Aichun (爱春), Dawazhe (大瓦遮) itp.
Nie ma nic bardziej zapierającego dech w piersiach niż budzenie się tutaj i widok na odbijający się w wodzie wschód słońca!
Od wioski do wioski
Po śniadaniu trzeba było kierować się w stronę Xinji. Nie spiesząc się, ponieważ wiedzieliśmy, że mamy czas i prędzej czy później jakiś transport się znajdzie. Chłonęliśmy z uśmiechem na ustach wioskowy klimat Yuanyangu.
W końcu doszliśmy do wioski Sheng, gdzie Janusz zagadnął, czy ktoś tu jedzie w naszą stronę. Znalazł się pan, targowaliśmy się o cenę, no bo jak inaczej, rozsiedliśmy się w ośmioosobowym aucie i pojechaliśmy. W pewnym momencie kierowca powiedział nam, że jeszcze musi coś po drodze załatwić. Zatrzymał się w innej wiosce, wyszedł gdzieś, wrócił po 15 minutach, tylko nie sam, a z 5 innymi osobami.
Adrenalina skacze
Już mieliśmy jedną osobę za dużo, a pan i tak się zatrzymywał co rusz i dodawał kolejne. Kasia musiała usiąść na kolanach Janusza, obok kierowcy siedziała kobieta z dzieckiem, obok mnie jeszcze dwie osoby, a za nami pięć. W sumie – 13 osób.
Drogi, wiecie, horrorowy standard, czyli wstążkowe szutrówki nad przepaścią. Kasia nie mogła patrzeć, ludzie za nami wymiotowali, ale kierowca nie przejmował się takimi pierdołami. Oczywiście dojechaliśmy cali, zdrowi i prawie czyści.
W Xiejie jeszcze mieliśmy czas na krótki spacer, weszliśmy nawet na górkę. Tym razem pogoda była znacznie lepsza niż jeszcze kilka dni temu, tak że niespecjalnie ciekawe miasteczko, wydało się nawet przyjemnym.
No i co? Czas wracać do Kunmingu!
Informacje praktyczne
Wysokość: 144 m do 2939 m n.p.m.
Bilet wstępu: 100RMB – uprawnia do wstępu do tarasów widokowych na tarasy ryżowe Duoyishu, Bada, Luohuzui oraz do wioski Qingkou (albo Jinkou, znalazłam dwie pisownie).
Kiedy jechać?
Krajobraz Tarasów Ryżowych Yuanyang różni się w zależności od pory roku i uprawy. Miejscowi Hani zwykle zaczynają sadzić ryż w maju, a czas zbiorów przypada zwykle na wrzesień. Od końca listopada do kwietnia całe pola nawadniane są wodą, aby je przygotować do następnego sezonu.
Najlepszy czas | Powód | Czego się spodziewać? |
Od listopada do kwietnia | Tarasy zalane wodą | Niebo, zachody/wschody słońca pięknie odbijają się w pustych polach zalanych wodą |
Maj | Siewy | Hani ubrani w swoje tradycyjne stroje sieją ryż |
Wrzesień | Zbiory | Góry pokryte żółtym morzem gotowego do zbioru ryżu |
Jak się dostać do tarasów ryżowych Yuanyang?
Tarasy Ryżowe Yuanyang ukryte są w bujnych, zielonych górach, daleko od stacji kolejowych i lotnisk. Jest to około 320 km i 5,5 ~ 6 godzin samochodem na południe od Kunming. A jak się nie dysponuje samochodem, to zostaje autokar. W 2017 połączeń było kilka dziennie, ale i tak naprawdę najlepszą opcją, okazał jest autokar nocny. Podróż z Kunming South Station do Xinjie trwa ok. 6 godzin, a bilet kosztuje ok.140RMB.
Słów kilka o autokarach
O autokarach nocnych dużo by opowiadać, bo to nie tak hop siup, jakby się wydawało. Wchodzisz, siadasz i jedziemy. Nie, nie, nie. Co kraj, to obyczaj, prawda?
Można się zdrzemnąć
Po pierwsze, tak jak w niektórych krajach Azji Pd-Wsch, i w Chinach są autokary z miejscami do spania (trochę przykrótkie te leżanki, ale śpi się wybornie).
Bo najważniejsze jest bezpieczeństwo
Dwa, to autokary nie jeździły (piszę w czasie przeszłym, bo nie wiem, czy coś się w tej materii nie zmieniło) między 2 w nocy a 5 rano. Ze względów bezpieczeństwa. Koleżanka miała taką sytuację, że wracała do Kunmingu z Dali, była to końcówka wolnego z okazji Chińskiego Nowego Roku, korki niesłychane. Planowany przyjazd był na ok. 23, a oni przed drugą w nocy dotarli dopiero na obrzeża Kunmingu, no i kierowca się zatrzymał i zrobił postój do 5.
Lepiej przekimać na dworcu…
Wreszcie ostatnia ciekawostka. Jak się przyjedzie do celu o nieludzkiej porze, czyli takiej, gdzie nie kursuje żaden transport publiczny i nic właściwie nie da się zrobić, można doczekać/dospać w autokarze. O tym nie wiedzieliśmy do powrotu z tarasów ryżowych. Przyjechaliśmy do Kunmingu po północy. W Mieście Wiecznej Wiosny jest kilka dworców autobusowych i wszystkie z nich są strasznie daleko od centrum. Dworzec południowy, do którego przyjeżdża autokar z Xinjie znajduje się ponad 20 km od mojego mieszkania. O północy nic już nie jeździ, ani metro, ani autobusy.
niż się kłócić z taksówkarzem?
Trochę się zdziwiliśmy, że byliśmy jedynymi osobami, które wychodzą z autokaru. Potem do nas doszło, że nasi współpasażerowie smacznie śpiąc doczekali do rana i pojechali, tam gdzie chcieli, a my stoczyliśmy przegraną bitwę z taksówkarzem, żeby dotrzeć do domu. Jakbym wiedziała i nie zaczynała lekcji o 8 rano następnego dnia, też bym się spokojnie w autobusie wyspała.
A jak ktoś sobie lubi pokomplikować, to można też z przesiadką
Sposób z przesiadką polega na tym, że najpierw jedzie się pociągiem (albo autokarem) z Kunmingu do Jianshui , które samo w sobie też jest ciekawym miejscem i jak się ma czas warto tam zostać choć jeden dzień. Pociągiem to 2-2.5h, a autokarem ok. 4h. Połączenia i ceny możecie sprawdzić TUTAJ.
Z Jianshui do Xinjie to już tylko 116 km, co zajmuje około 3 godzin autokarem. Z miasteczka Xinjie należy przesiąść się na lokalny minibus, czy znaleźć jakiegoś kierowcę.