Zaginione miasto to to nie jest
Tikal, Tikal, Tikal…
Wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1979, te ruiny miasta Majów znajdują się w departamencie Peten, czyli w północnej, nizinnej części Gwatemali, podobnie jak w przypadku El Mirador, pośrodku parku narodowego. Jest to o tyle interesujące, że będąc w samym stanowisku archeologicznym, w strefie dostępnej dla turystów, można zobaczyć dzikie zwierzęta. Nam się udało poobserwować coatimundi, czyli ostronosa.
Trochę historii
Tikal, w latach świetności (200-900 r n.e.), było jednym z najpotężniejszych królestw i dominowało nad dużą częścią terenów zamieszkałych przez Majów politycznie, ekonomicznie i wojskowo.
Przypuszcza się, że na terenie miasto mieszkało od 10 do 90 tysięcy mieszkańców. A pod koniec X wieku, nagle i z nieznanych nam nam powodów (naukowcy co prawda mają swoje teorie) zostało opuszczone. Z czasem, roślinność pokryła całe miasto, ukrywając je przez wieki. Pierwsi archeologowie, którzy rozpoczęli odkrywanie miasta Majów na nowo, pojawili się dopiero pod koniec XIX wieku. Do lat 50 XX wieku, do Tikalu można było tylko się dostać, tak jak dzisiaj do El Miradoru, czyli wędrując kilka dni przez dżunglę. Pieczę nad wykopaliskami dostał Uniwersytet w Pensylwanii, który do lat 70-tych odkopał i odtworzył większość budowli. Kolejnymi wykopaliskami zajął się już gwatemalski rząd, skutkiem czego mamy Park Narodowy Tikal, do którego łatwo dojechać.
Centrum miasta rozciągało się na powierzchni 16 km2, na której znaleziono pozostałości około 3000 budowli.
Świątynie i piramidy
Dziś można w nim podziwiać pozostałości świątyń wznoszących się na 70 metrów, pałaców, piramid, rezydencji, budynków administracyjnych, platform, czy boisk do gry w piłkę.
Największą popularnością wśród odwiedzających Tikal, cieszy się Gran Plaza, centrum miasta, na którym stoją na przeciwko siebie wysokie piramidy, zwane Templo I i Templo II. Z kolei po bokach, z jednej strony mamy kompleks pałacowy (Akropol Centralny), a z drugiej Akropol Północny, przed którym odkryto około 40 steli i ołtarzy. Idąc dalej, zobaczy się Plac Siedmiu Świątyń, który graniczy z rzędem prawie identycznych świątyń, pałacami i boiskiem do gry w piłkę. Obok jest też Mundo Perdido, największy kompleks ceremonialny w Tikal. Jest tego o wiele więcej oczywiście, spójrzcie na mapkę poniżej:
Wydaje mi się, że najważniejszą rzeczą, którą warto sobie uświadomić, jest to, że w Tikalu znajdują się tysiące starożytnych budowli, z których tylko ułamek został odkopany po dziesięcioleciach prac archeologicznych. Do najbardziej znanych zachowanych budynków należy sześć bardzo dużych piramid, oznaczonych jako Templo I – VI, z których każda wspiera na swoich szczytach świątynie. Niektóre z tych piramid mają ponad 60 metrów wysokości.
O dwóch pierwszych już wspomniałam. Najwięcej ludzi się przy nich zbiera, z tego względu, że najszybciej do nich dojść i znajdują się przy Gran Plaza, gdzie przewodnicy demonstrują jakość akustyki, kazać wszystkim klaskać.
Templo I, czy też Świątynia Wielkiego Jaguara, zbudowana została dla Jasaw Chan K’awil, którego tam pochowano. Świątynia wznosi się na wysokość 47 metrów, ale nie można na nią wejść. Za to można ją podziwiać w pełnej krasie z Tempo II, czy Świątyni Maski, trochę mniejszej (38m), poświęconej żonie wyżej wymienionego władcy.
Cały czas jest możliwe wejście na najwyższą piramidę w Tikalu, Tempo IV (65m), na zachodnim krańcu centrum miasta, którą wybudował syn pary.
Turyści
Tikal w godzinach południowych to raczej zatłoczone miejsce. Na ciszę i spokój można liczyć, jak się wykupi wycieczkę o 4 rano z Flores, na wschód słońca. Kosztuje ona 100 Q więcej, ale dla wielbicieli kolorowego nieba i zabytków tylko dla siebie nie jest to przeszkodą. Dla nas pora byłaby nie lada wyzwaniem. Mniejsza o to, my pojechaliśmy do Tikalu o ludzkiej porze, transportem publicznym i dzieliliśmy fascynujące widoki z rzeszą innych ludzi. Ja jeszcze miałam szczęście na starszego pana, który mi towarzyszył od schodów na Tempo II. Pan, najwyraźniej zachwycony miejscem, w którym był, postanowił się podzielić swymi uczuciami z osobą mu bliską i przez dobre pół godziny chodził z telefonem w ręku na wideokonferencji. Pech chciał, że pojawiał się tuż za mną lub tuż przede mną, kiedy chciałam nagrywać materiał. W filmiku na pewno zauważycie pana w kapeluszu opowiadającego o wszystkim, co widzi.
Szybko, bo autobus nam ucieknie!
Na zwiedzenie Tikalu dwie godziny to za mało. My się spieszyliśmy, bo chcieliśmy zdążyć na busa powrotnego do Remate. Zaczęło padać, a Paweł jeszcze gorączkował. Przez to nie udało nam się obejść wszystkiego. Z tego, co słyszałam o wycieczkach zorganizowanych, to też nie dają za dużo czasu na swobodne chodzenie po Tikalu. Taka rada – jak się zdecydujecie na wycieczkę z Flores, możecie się umówić na wyjazd z jedną grupą, a powrót z inną, późniejszą.
Co i za ile?
Kwestie formalne. Jak się robi pieniądze na turystach zagranicznych? Proszę o to zdjęcie opłat (dla orientacji, 10 quetzali to około 5,60 zł):
Pamiętajcie, że w kasie trzeba pokazać dokument tożsamości. My akurat mieliśmy paszporty, przypadkiem zupełnie. Nie wiem, co by było, gdybyśmy ich nie mieli. Mamy zdjęcia na telefonie i myślę, że by przeszło, ale 100% pewności nie mam.
Przewodnicy
Jeszcze jedna uwaga. Sprawdzając informacje do tego posta, napotkałam się na sprzeczne informacje. My nie zdecydowaliśmy się na przewodnika (powodów dużo), a napotykając grupy z przewodnikiem i słuchając, co opowiada, stwierdziliśmy, że dobrze zrobiliśmy. Nie mówię, że wszyscy przewodnicy są kiepscy, ale wydaje mi się, że trzeba mieć szczęście, żeby trafić na dobrego. Po drugie, prace archeologiczne ciągle trwają, nie tylko w Tikal, ale w innych miastach Majów również, i chcąc nadążyć, co było największe, najwyższe, najpotężniejsze? – nie sposób. Co więcej, nawet niektóre liczby się nie zgadzają. Tak że, jeśli chce się dowiedzieć czegoś ‘naprawdę’ proponuję poważne opracowania naukowe ostatnich lat, żeby zweryfikować słowa przewodników (nie ujmując, ale nasz z El Miradora był stolarzem) czy internetu.
2 thoughts on “Tikal”